Opcja numer jeden: wycofanie
Po pierwsze, ten niepokój nie wynika tylko z czynników zewnętrznych. On bierze się z wewnątrz. Jeśli bym siedział i nic nie robił, to być może mój niepokój by się zmniejszył. Nie martwiłbym się, czy nasza kampania będzie udana, bo nie byłoby żadnej kampanii. Nie głowiłbym się nad tym, czy ten ryzykowny projekt się powiedzie, bo nie byłoby żadnego projektu. Miałbym spokój. Wymarzony, wyśniony. Nikt by do mnie nie dzwonił, bo z nikim bym nie współpracował. Wycofałbym się.
Najpewniej przez dzień lub dwa czułbym się znakomicie. Natomiast później mój niepokój by się zwiększał, bo mój biznes przestałby działać. Finalnie więc wycofanie doprowadziłoby mnie pod ścianę. Nie warto więc się wycofywać.
Warto jednak pomyśleć nad tym, żeby dać sobie trochę czasu na myślenie i oddech. Jeśli nie idzie, bo np. Twoją kategorię dotknął kryzys, to na jakiś czas można się wycofać. Zakumulować zasoby i wrócić, gdy będą lepsze warunki. Jednak to wycofanie nie może być zbyt długie i zbyt głębokie, bo potem nie będzie możliwości powrotu. Warto o tym pamiętać.
Potrzebujesz konkretnej porady?
Rozważ, czy jest sens robić tradycyjną promocję po Świętach. Może nie ma sensu? A może ma sens większa wyprzedaż, bo opróżnić magazyn? A może warto przy tej okazji lojalizować klientów, by mieć ich na przyszłość, a teraz nawet sprzedać mniej?
Opcja numer dwa: stare, sprawdzone sposoby
A po co coś zmieniać? Przez 20 lat udawało mi się sprzedawać te znakomite produkty (czyt. wciskać je innym), a więc mogę to robić dalej. Co będziecie mi tu mówić o jakichś młodych, o jakimś klimacie itd. Co mnie to obchodzi? Ja robię swoje bez zmian.
Tak też można. Tylko czy to nie skończy się brawurową kolizją ze ścianą?
Opcja numer trzy: zupełnie coś nowego
A może wojna w Ukrainie, COVID-19 czy też inflacja powinny sprawić, że zmienię swoje działania o 360 stopni? Bo teraz są nieskuteczne. Możesz tak pomyśleć i zrobić.
Czasem potrzeba rewolucji, choć trzeba uważać, bo ona pożera własne dzieci. I tu się zatrzymajmy. Powiedzmy, że pod wpływem emocji zmienisz swoją dotychczasową strategię, która była skuteczna, a teraz chwilowo nie jest. Co Ci to da? Czy nowa strategia będzie lepsza? Skąd taki pomysł? Przecież robiłeś coś skutecznie, coś, co zależało od Ciebie. Wojna czy inflacja od Ciebie nie zależy, a więc nie może mieć decydującego wpływu na Twoje postępowanie. Możesz wziąć te zjawiska pod uwagę, ale naprawdę ważniejsze jest to, czy Ty zadzwonisz do klientów, wyślesz te maile, puścisz tę kampanię. Nie siadaj i nie myśl: Boże, ta wojna, epidemia, inflacja niszczą mój biznes, muszę go całkowicie zmienić. Po co psuć dobre układy?
Opcja numer cztery: a po co to?
Fajnie się tak pisze teoretycznie, ale przecież w mojej firmie chodzi tylko o jedno – o zarabianie hajsu. Musi się zgadzać miesiąc w miesiąc. Po co więc mam coś planować, po co jakieś strategie skoro i tak wszystko może wziąć w łeb. Taka strategia to też strategia. Niczego nie planuję, chwytam dzień i działam tak jak wiatr zawieje. Jednak jest to ryzykowne.
W takiej sytuacji bowiem zobaczę reklamę konkurencji na Instagramie i zaraz zrobię podobną. Dowiem się, że ktoś inny robi kampanię opartą o kolor niebieski i stwierdzę, że taki jest pewnie najnowszy trend i go powielę. Będziesz przedmiotem, a nie podmiotem we własnych działaniach marketingowych. Nie radzę.
Posiadanie strategii, która może się nie zmieniać mimo niepokoju jest kluczem do sukcesu. Bo dzięki temu wiemy, jak postępować. Dzięki temu możemy spokojnie oglądać to, co robimy konkurencja, bo my po prostu robimy swoje. Warren Buffet po prostu kupuje mało ryzykowne instrumenty i daje im czas. Dokładnie tak samo można postępować w okresie burzy i naporu, który mamy obecnie. Robić swoje i dać temu czas. Świetna strategia.
Opcja numer pięć: elastyczny miks
Social media czynią nasz świat czarno-białym. Wydaje się więc, że musimy wybrać jakąś strategię – pierwszą, drugą, trzecią czy siedemdziesiątą piątą. Nie przyjdzie nam do głowy, by stworzyć miks i wziąć z każdej kupki to, co nam się przyda. To paradoksalnie rewolucyjny pomysł. Ale wg mnie najlepszy. Mamy różne opcje, różne sytuacje, różne firmy i różne zasoby, różnych ludzi. Nie możemy dopasować tego do wzorca, bo wtedy to nie zadziała. Zróbmy więc strategię w stylu smart, a więc taką, która będzie elastyczna i będzie się dopasowywać do tego, co aktualnie się dzieje. To trudne, ale nie niemożliwe.
W takiej strategii najważniejsze będzie wyznaczenie sobie fundamentalnych celów. Jednego, dwóch czy trzech np. w tym półroczu musimy wygenerować X zysku lub w tym kwartale nie możemy mieć straty większej niż X. I potem robimy to, co trzeba by nie zejść z kursu. Nie będzie to proste, choć niby strategię da się zapisać jednym albo dwoma zdaniami. Ale to takie strategie są najlepsze i najtrudniejsze jednocześnie. Nikt nie obiecywał wszak, że będzie łatwo.
Powodzenia!
Autor: Marcin Żukowski
czesc@nieagencja.pl